Było około drugiej nad ranem, a on dopiero opuszczał studio po sesji z dużym nowojorskim producentem i nie mógł się doczekać powrotu do hotelu, by przespać się nim złapie swój popołudniowy lot. NY był miły i dobrze go potraktował w czasie, gdy potrzebował być z dala od LA, od paparazzich polujących na niego z pytaniami na temat jego zerwania z niesławną ex, Seleną Gomez. Justin wskoczył do swojego wypożyczonego samochodu i ruszył w dół ulicy w kierunku, w którym miał nadzieję, znajdował się jego hotel. Po chwilowej jeździe zorientował się, że musiał gdzieś źle skręcić, ponieważ znajdował się w niezbyt ciekawej części Nowego Yorku, gdzie nigdy wcześniej nie chciał zaglądać. Gdy zjeżdżał w dół ciemnej i mrocznej ulicy kątem oka dostrzegł coś co przykuło jego uwagę, jaskrawoczerwone szpilki.
- W tę dwudziestostopniową pogodę?! - wyszeptał głośno do siebie. Wtem zorientował się, że istnieje jeden powód dla którego dziewczyna mogłaby być z dala od wszystkiego na brudnej ulicy o drugiej nad ranem nosząc taki strój do butów. Musiała być prostytutką lub prostytutką, nie potrafił myśleć o tym w pozytywny sposób, starając się nie brzmieć zbyt krytycznie wygłaszając sądy, które krążyły mu po głowie. Ciekawy pozwolił swoim oczom podążać śladem od jaskrawoczerwonych szpilek po resztę ciała. Jej długie, perfekcyjne wyrzeźbione nogi były ledwie przykryte krótką mini spódniczką czy sukienką, która przylegała mocno do jej wysportowanego ciała. Jej długie ciemne włosy opadały kaskadami na jej plecy, ale w tamtej chwili były rozwiane na jej twarzy przez zimny porywisty wiatr. Rozglądała się dookoła jakby zgubiła kogoś lub coś. Nagle Justin zauważył jeszcze jedną chwytającą za serce rzecz, dziewczyna szlochała. Przez moment przeszła pod uliczną latarnią i mógł zauważyć czarną maskarę spływającą wraz ze łzami w dół jej twarzy. Nagle zatrzymał się przy kącie do którego się zbliżała i opuścił szybę w drzwiach od strony pasażera.
- NIECZYNNE - powiedziała szybko, gdy zbliżyła się do samochodu.
- Kto powiedział, że szukam Twojego biznesu? - spytał Justin, a jego słowa były surowsze niż planował.
- Cóż, jesteś na rogu Ósmej i Wellington o przeklętej drugiej nad ranem, dlaczego więc miałabyś być jeszcze tu na dole? - warknęła, podchodząc bliżej okna.
- Zgubiłem się - powiedział skruszony Justin - spójrz...to może zabrzmieć nienormalnie, ale wsiądź do auta. Jest zajebiście zimno na dworzu, a Ty jesteś ubrana w prawie nic - natychmiast przerwał mentalnie waląc się po głowie. - To znaczy nie chciałem zabrzmieć niegrzecznie, ale wejdź do samochodu, proszę. Zabiorę Cię do swojego hotelu, będziesz mogła wziąć gorący prysznic, dam Ci jakieś ciuchy do spania i coś do jedzenia.
- Nie potrzebuję Twojej cholernej darowizny - warknęła, a furia malowała się na jej zbolałej twarzy.
- To nie jest darowizna, to cóż, hmm. Nie wiem jak opisać Ci to inaczej niż po prostu bycie przyjacielskim. Spójrz wyglądasz jakby było Ci zimno, więc proszę choć ze mną. Nie potrzebny mi Twój biznes, mogę Ci to przysiąc. Jesteś piękną dziewczyną tylko...- przerwał chuchanie. Jak miał powiedzieć prostytutce, że nie interesuje go prostytucja nie brzmiąc przy tym jak dupek w całym tego słowa znaczeniu?
- Nie pieprzysz się z prostytutkami - warknęła otwarcie - załapałam. Więc dlaczego powinnam pójść z Tobą, kimś kompletnie obcym? Skąd mam wiedzieć, że nie jesteś jakimś psychicznym mordercą czy kimś takim?
- Jestem pewny, że wtedy cały świat by wiedział, iż jestem psychicznym mordercą. No dawaj, proszę? Możesz nawet spać w niesamowitym łóżku hotelowym. Zarezerwowałem przypadkiem cały apartament, więc mam dodatkową przestrzeń - powiedział Justin najmilej jak potrafił.
- Spójrz to na prawdę miłe z Twojej strony, ale nie mogę. Mój sze...po prostu mam coś do zrobienia.
- Chciałaś coś powiedzieć o swoim szefie, spójrz wiem coś o twardych kierowniczych tyłkach, mam ich dwóch, więc błagam Cię. Będę czuł się naprawdę źle odjeżdżając i zostawiając Cię tu na zimnie. Nawet dam Ci jakieś pieniądze, gdy wyjdziesz.
W końcu westchnęła i pokręciła oczami.
- Dobra, ale jeśli mnie zabijesz, mój szef znajdzie Cię i wtedy już nie żyjesz. jestem jedną z jego najlepszych dziewczyn, kimś kogo boi się stracić.
- Obiecuję, nie zabiję Cię - powiedział Justin odblokowując drzwi i otworzył je dla niej.
'Ale nie obiecałem, że oddam Cię znów tu, do tego obrzydliwego życia' - pomyślał jadąc w dół ulicy.
Jazda była cicha, co jakiś czas patrzył na dziewczynę po prawej sprawdzając czy wszystko jest okay i czy łzy nie spływają dłużej po jej policzku. Gdy zameldował się w hotelu dwa tygodnie wcześniej, kierownik dał mu służbowy klucz, by mógł wchodzić i wychodzić tylnymi drzwiami, bez zostania zauważonym przez kogokolwiek na ruchliwych, krzątających się ulicach Nowego Yorku. Zaparkował samochód tam gdzie zazwyczaj i szybko podbiegł na drugą stronę samochodu, by otworzyć dziewczynie drzwi. Zorientował się, że wciąż nazywa ją "dziewczyna" i nie zna jej imienia.
- Czy mogę znać Twoje imię? - zapytał Justin, gdy pokonywali drogę do hotelu.
- Jade - powiedziała szorstko pozwalając mu przodować. Ten hotel był lepszy niż cokolwiek, gdzie ją przyniesiono w ciągu trzech lat albo cholera przez całe jej cholerne życie i czuła się jak kawałek gówna w stosunku do tego całego drogiego piękna. Jade szła prędko za Justinem i przyjrzała mu się bliżej, gdy przechodzili przez salę. Wiedziała kim dokładnie on jest, popstarowy kutas Justin Bieber ten dla którego wszystkie dziewczyny z jej szkolnych lat straciły głowę. Trzy lata później był wciąż tak popularny jak kurwa kiedykolwiek i nie można nawet spojrzeć na tabloid bez krzyczenia jego imienia.
- Jesteśmy - powiedział Justin, gdy znalazł numer swojego hotelowego pokoju. Wyjął kartę klucz ze swojego portfela, przyłożył do drzwi i oboje usłyszeliśmy małe kliknięcie, gdy drzwi się odblokowały.
- Hotel, cudowny hotel - zaśmiał się, gdy wprowadził Jade do środka.
Jade otworzyła szeroko usta. Nie żartował sobie, gdy mówił, że ma cały apartament, to było dziesięć razy większe niż jej cały pieprzone mieszkanie i był to jedynie hotelowy pokój.
- O mój pieprzony Boże - wyszeptała.
- Tak wiem, jest trochę za mały na apartament, ale to nadal apartament - Justin wzruszył ramionami.
- Za mały na apartament? Czy Ty sobie ze mnie kurwa żartujesz? To jest olbrzymie! - wybuchła Jade rozglądając się ze zgrozą. Justin podrapał się po karku z nerwów i wstydu. Brzmiał jakby był strasznie bogatą, snobistyczną osobą - nienawidził, gdy sława wychodziła. 'Za mały na apartament', "CO DO CHOLERY, JUSTIN?" - myślał.
- Uh, więc tam są dwie łazienki jedna przy sali głównej druga za kuchnią. Zostawię Ci szorty i koszulkę na kanapie - Justin zamarł.
Jade kiwnęła głową nim wycofała się do łazienki.
Dziewczyna nigdy nie patrzyła w lustro, nigdy nie lubiła tego co tam widziała. Ale gdy wyszła spod gorącego, parującego prysznica czuła, że to najbardziej niesamowita rzecz w świecie, lepsza od seksu, poprawka od namiętnego seksu takiego, którego nie miała od lat. Nie mogła nic na to poradzić, ale spojrzała w duże lustro wiszące przed nią. Jej długie ciemne włosy opadały na jej plecy, kończące się za miejscem gdzie byłoby zapięcie od stanika, gdyby miała go na sobie. Jej wolna od makijażu twarz była nieco spuchnięta i blada od nędznego płaczu, który zdarzył się na chwilę przed tym jak znalazł ją Justin. Jej jasne oczy były przekrwione, a jej jasnoróżowe usta były lekko popękane, ale to było nic w stosunku do reszty ciała. Siniaki widniały na jej ramionach spadały kaskadami na nogi i biodra, jakby miała małe plamki niczym gepard lub lampart. Nie chodziło oto, że było ich tak wiele, lecz po prostu wyglądały tak ze względu na wielkość i kształt, z wyjątkiem kilku odcisków dłoni. Więcej łez napłynęło jej do oczu, gdy myślała o wydarzeniach ostatnich dni. Szybko odepchnęła od siebie te myśli, nim pchnęła drzwi mrugnęła pozbywając się łez i wyszła na korytarz. Po tym jak założyła za dużą bluzę i parę bardzo miękkich spodni, które oczywiście były Justina, nos Jade zaciągnął ją do kuchni skąd dolatywały niesamowite zapachy.
- To tylko grillowany ser i szynka - przyznał Justin gdy ją zobaczył - nie jestem szefem kuchni, ale nie chcę wzywać obsługi hotelowej o tej godzinie, mam nadzieję, że Ci to nie przeszkadza - uśmiechnął się lekko. W jasnym kuchennym świetle, bez makijażu Justin mógł powiedzieć, że Jade nie była tylko ładna nie, była piękna i nie był to rodzaj seksownego piękna, lecz naturalnego. Była naturalnie piękna.
- Chodź usiądź - Justin wskazał na krzesło przed nim - coś do picia?
- Masz Sprite? - Jade skrzywiła się, żołądek zaczął ją boleć i już wkrótce poczuję skutki odstawienia.
- Tak jasne - powiedział i wyciągnął szklaną butelkę z lodówki. Odkapslował ją i podał Jade.
- Więc Jade, opowiedz mi coś o sobie. Jesteś z Nowego Yorku? - zapytał.
- Nie musimy tego robić, serio - sapnęła - po prostu mnie przyprowadziłeś, na prawdę nie chcesz znać mojej historii.
-Oh, ale chcę. Nie chcę utrzymywać takiego kontaktu jak teraz. Znaczy nie jako obcy - zaśmiał się lekko - no dawaj, powiedź mi!
Jade westchnęła
- Nie, nie jestem z Nowego Yorku. Urodziłam się i wychowałam w Los Angeles. Przeprowadziłam się do Nowego Yorku trzy lata temu, gdy skończyłam osiemnaście lat i gdy dostałam się do biznesu - uśmiechnęła się - Związałam się z moim szefem, Slim'em, typ, który nie wie kiedy skończyć lub kiedy się zatrzymać. Cóż niewiele do gadania - Justin wewnętrznie westchnął, była strzeżoną dziewczyną.
- Ja mieszkam w Los Angeles! Więc, uh czym się interesuje...
- Prostytucja, samotne noce z obcymi mężczyznami? Z tego są pieniądze, to utrzymuje mnie z dala od ulicy przez większość czasu... - zamarła. Justin położył przed nią grillowany ser, usiadł na stołku naprzeciw niej i wziął kęsa ze swojej porcji. Jade spojrzała na danie, a jej żołądek zagrzmiał żarłocznie, umierała z głodu, już nie pamiętała kiedy ostatni raz coś jadła. Nagle poczuła uczucie mdłości w tylnej części gardła, efekt odpływającej heroiny i koki, to było żenujące, a ona nie mogła nic zrobić. Wzięła mały kęs kanapki pozwalając ciepłemu brejowatemu serowi roztopić się, czując ból w kościach chwyciła Sprite uspokajając żołądek.
- Więc...Twoja rodzina jest tutaj w Nowym Yorku czy z powrotem w Los Angeles? - zapytał. Serce Jade zaczęło bić z bólem i musiała podeprzeć się wyspy, aby ból się nie podwoił na myśl o swojej rodzinie. W domu Slim'a dziewczyny nie rozmawiały o rodzinach. Był to zbyt drażliwy temat i żadna nie miała ochoty go poruszać, a wszyscy mężczyźni, których spotkała troszczyli się jedynie o jej ciało.
- Wrócili do Los Angeles - powiedziała prosto, biorąc kolejny kęs, aby zapełnić pustkę po rozmowie o nich, ale teraz zdecydowanie nie była głodna.
- Jacy oni są? - zapytał z ciekawością, nie wiedział. Nie rozumiał jak to jest być wrzutem na dupie bez pracy, pieniędzy i bez pomocy z czyjejkolwiek strony.
- Idealni - wymamrotała cicho, odsunęła na wpół zjedzoną kanapkę od siebie. Łzy napłynęły jej do oczu jeszcze raz, lecz tym razem pozwoliła im spaść.
- Hey, hey, hey - wymamrotał cicho Justin przybliżając się do niej - przepraszam nie chciałem Cię zasmucić, naprawdę nie chciałem - następnie odprowadził ją do kanapy, podczas gdy ona zaczęła szlochać.
- Jest *czkawka* okay *czkawka* nie *czkawka* wiedziałeś! - płakała - Nie widziałam swojej rodziny od prawie czterech lat, ponieważ przez mój styl życia, bądźmy szczerzy zapomniałam o nich. Łatwiej jest nie wspominać ich.
- Chciałabyś pogadać o nich teraz, skoro nigdy tego nie robiłaś? - zaoferował Justin.
- Tak, chciałabym.
- Mam młodszą siostrę Elenę. Była najbardziej uroczą, najbardziej kochaną osobą na całej ziemi. Nazywałam ją mała ja, ponieważ miała takie same ciemne włosy, brązowe oczy i mimo że miała jedynie trzy lata były pełne iskier, których nie mogłam znieść. Jeszcze jest Junior albo Leukas mój starszy brat. Był wysoki, dobrze zbudowany, cały kapitan uniwersyteckiej drużyny w piłkę nożną. Dostał się do UCLA* na stypendium piłkarskie i pomogło mu to, że był atrakcyjny. To moja cała rodzina - Jade przerwała i nabrała kilka głębokich oddechów, rozmowa o rodzinie otworzyła nowe rany, a skutki odstawienia stawały się silniejsze i silniejsze - Moja mama Ella, była najpiękniejszą i najzabawniejszą kobietą jaką znam, ale absolutnie nie możesz postawić się jej lub zasadą mojego ojca, Leukas'a Seniora. A to było to co zrobiłam. Powoli, stopniowo naginałam zasady to tu, to tam. Później nocą, wymykałam się, wpadłam w złe towarzystwo. Zaczęłam palić fajki, które zamieniły się w chwast, potem w pigułki, a później w heroinę, kokainę, inne dragi i zanim się zorientowałam moja mama powiedziała, żebym nie wracała do domu, póki jej córka nie wróci na dobrą drogę, a teraz jestem uzależnioną od narkotyków prostytutką, która sprzedaje się, żeby kupić więcej dragów każdego dnia - Jade przerwała szlochając, a Justin pochylił się, aby ją pocieszyć.
Owinął swoje ramiona wokół jej drobnej sylwetki i gdy Jade poczuła jego dotyk natychmiast zadrżała. W ciągu ostatnich trzech lat była dotykana jedynie przez mężczyzn chcących jednego i tylko jednego od niej lub gdy Slim ją wykorzystywał. Będzie musiała się z nim zmierzyć w całości, kiedy w końcu wróci do domu następnego dnia. Wiedząc, że Justin nie chce jej skrzywdzić, Jade pozwoliła sobie wpaść w jego ramiona i szlochać dopóki nie skończyły się jej łzy. Wszystko co musiał zrobić to trzymać ją.
- Potrzebujesz czegoś? - spytał w pewnym momencie.
- Nie - szepnęła lekko ścierając łzy.
A gdy zaczęła drżeć, pocić się, a jej zęby szczękały jak u zwierzęcia, Justin nie bał się jak normalna osoba, która nie wiedziała co się dzieje, a jedynie trzymał ją ciaśniej próbując oddać jej całe swoje ciepło.
- To przez odstawienie - powiedziała między szczękaniami - To boli tak bardzo, jakbyś miał grypę, ale dziesięć razy gorzej.
- Jak mogę to przerwać, mogę zrobić coś, żeby Ci pomóc?
- Tak, daj mi trochę heroiny i wszystko będzie dobrze. Nawet nie robię tego już, żeby być na haju. Robię to, żeby czuć się normalnie. Jeśli wciągnę moja skóra nie będzie mrowić, mój żołądek nie będzie skakać, robić koziołków i nie zwrócę niczego. Muszę wciągnąć. Moje ciało nie będzie mnie boleć jakby spadło na nie 1000 kilogramów, a moje myśli nie pochłoną mnie.
Justin szybko zaczął nucić i mruczeć jak kiedyś do swojego rodzeństwa, kiedy byli młodsi, aby zachęcić ich do snu. Jego pomysł zadziałał, patrzył jak powieki Jade zrobiły się ciężkie i opadły. Jej całe ciało się zrelaksowało, a we śnie wyglądała młodziej, prawie niewinnie. Pozwolił poleżeć jej tak dłużej przed schwytaniem jej w ramiona i zaniesieniem do pokoju obok niego. Przez chwilę patrzył jak śpi, upewniając się, że nie obudzi się przerażona zapominając, że jest w jego pokoju hotelowym. Na koniec spojrzał na zegarek zauważając, że jest prawie szósta rano i musi złapać lot za kilka godzin. Udając się do swojego pokoju spędził kilka chwil na rozmyślaniu o Jade i zapadł w niespokojny sen.
Nie wiedział czy to słońce wpadające przez okno czy hałas na zewnątrz jego pokoju obudziły go, ale Justin usiadł na łóżku. Od razu przypomniał sobie, że Jade była w pokoju obok i rzucił się z łóżka by sprawdzić co z nią. Był rozczarowany, gdy zobaczył, że nie ma jej w łóżku, a ono wygląda tak jakby nigdy jej tu nie było. Wybiegł do salonu sprawdzić czy ogląda telewizję lub czy jest w kuchni i zobaczył jak drzwi powoli się zamykały. Ostatnią rzeczą jaką zobaczył nim Jade wyszła były jej jaskrawoczerwone szpilki na których powoli się wymykała.
*UCLA - University of California, Los Angeles
Hej :) Jak podoba wam się pierwszy rozdział nowego tłumaczenia? Przepraszam za jakiekolwiek błędy i niespójności. Mam nadzieję, że wam się podobał. Zostawcie swoje opinie w komentarzach! Kolejny rozdział już za tydzień :)
pozdrawiam,
@soodrew
Osobiscie mi sie bardzo podoba i z niecierpliwoscia czekam na nastepny! Tego jeszcze nie bylo ! //@yo_shawties
OdpowiedzUsuńsuper! czekam na następne :D i zapraszam do mnie <3
OdpowiedzUsuń//@AwwrMyNialler
świetny rozdział! czekam na nn :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać że nie czytałam angielskiej wersji, ale nie zamierzam. Wolę być Twoją czytelniczką hhahah
Czekam na nn i zapraszam do siebie [following-liars]
Pozdrawiam !
rozdział jest naprawdę fajny i ciekawy ; )
OdpowiedzUsuń