-Bo tak to działa, budzę się rano i wychodzę zanim nawet zdążysz zauważyć, że w ogóle tam byłam. Justin to było bardzo miłe i w ogóle, ale muszę wrócić do swojego życia zanim mój szef mnie zabije.
- Więc dlaczego płaczesz? - zapytał.
- Nigdy nie przydarzyło mi się coś takiego, chociaż raz było miło obudzić się w łóżku nie obok kogoś nie nieznajomego, w dodatku wiem, że potrzebuje naprawić wszystko w sobie i to doprowadza to do tego, że czuje się tak źle.
Myślał o tym od wczorajszej nocy, ale zanim zdołał pomyśleć słowa wypłynęły z jego ust.
- Poleć ze mną do LA.
Jade stała nieruchomo wpatrzona w Justin’a i po chwili zaśmiała się błagalnie.
- Ha. Dobry żart. Naprawdę.
- Nie, jestem w 100% poważny - powiedział i chwycił jej rękę i wrócił z nią do pokoju hotelowego.
Usiedli na kanapie i Justin spojrzał w prosto w oczy Jade.
- Wróć do Los Angeles ze mną, a ja postawie Cię z powrotem na nogi. Nie zasługujesz na takie życie, a ja chce Ci pomóc. Jesteś śliczną dziewczyną Jade i ja nie mogę znieść tego jak tego jak żyjesz. Wróć ze mną, zatrudnię Cię jako moją asystentkę albo coś w ten deseń i będziesz mogła ze mną zostać. Mam mnóstwo wolnych pokoi i przestrzeni. Potem kiedy już będzie lepiej będziesz mogła odwiedzić swoją rodzinę znowu, nawet jeśli tak nie myślisz mogę przysiąc że za tobą tęsknią.
- Jeśli planujesz jakiś żart to do cholery nie jest zabawne i jesteś dupkiem - Jade warknęła.
- Obiecuje to nie jest żaden żart. Więc wrócisz ze mną?
- Nie mogę - powiedziała ze smutkiem, gdy strach zaczął w niej narastać - mój szef, Slim. On mnie znajdzie, będzie na mnie polować i każe mi wrócić do biznesu. I tak będę w tarapatach za to że nie wróciłam wczoraj na noc.
- Jade - Justin powiedział przybliżając się do niej - Będziesz, ze mną bezpieczna przysięgam, mam mnóstwo ochrony nikt Cie nie skrzywdzi.
- Nic o mnie nie wiesz! - wyrzuciła ręce w górę w desperacji - A ja nic nie wiem o tobie. Skąd wiesz, że nie lubię mojego życia, skąd wiesz, że chce czuć się lepiej i zobaczyć z moją rodziną? Huh? Skąd do cholery wiesz! Nie znasz mnie Justin i nic nie wiesz! - krzyknęła zdenerwowana.
- Ponieważ jeśli chciałabyś tam wrócić nie siedziałabyś tu próbując udowodnić, że chcesz tam wrócić, wyszłabyś. Nie odwróciłabyś się na korytarzu tylko poszłabyś dalej. Nie, nie znam Cię, a ty nie znasz mnie, ale możemy się poznać. Przez całe moje życie żyłem dla innych i pomagałem innym, a teraz chce pomóc tobie - powiedział te słowa najszczerzej jak umiał.
- Ale ja potrzebuje ratunku, czuje się jak kompletne gówno i jeśli zacznę się rzucać w samolocie to nie będzie przyjemny lot.
- Czekaj to znaczy, że wrócisz ze mną? - Justin zapytał - Naprawdę wrócisz, ze mną do LA?
- Raczej tak - mruknęła.
Jade nie mogła uwierzyć co właśnie robi, próbując wyrwać się z bycia prostytutką i powrotu do normalnego życia, to było szalone i głupie dobrze wiedziała, że to nie może się udać. Po pierwsze narkotyki, Jade nie wiedziała czy będzie umiała bez tego żyć i jeszcze do tego sex. Był czym co zawsze kochała i w czym czuła się dobra, nie chodziło o to że robiła to z nieznajomymi, ale o uczucie ucieczki od świata do którego przywykła i z którego nie chciała zrezygnować. Ale nie odczuwała tego już od bardzo dawna.
- A więc mam parę spraw do załatwienie na mieście, ale wrócę za jakieś dwie godziny. Ok?
- A skąd mam wiedzieć, że wrócisz? - Justin zapytał podejrzliwie, to był cud że się zgodziła się jechać, ale co jeśli pójdzie i zmieni zdanie?
Dziewczyna otwarła małą torebkę i zaczęła ją przeszukiwać.
-Trzymaj - powiedziała i położyła zdjęcia na stoliku. Justin spojrzał na zdjęcie, była na nim młodsza wersja Jade, prawdopodobnie miała czternaście lub piętnaście lat, na rękach trzymała dziecko, ich oczy miały takim sam kształt.
-To Elena? - zapytał, a dziewczyna przytaknęła mu.
-To jedyna rzeczy jaką wzięłam z domu, teraz masz dowód na to, że wrócę. Naprawdę nie kłamie muszę załatwić parę spraw.
Jade wyszła z hotelu, zostawiającego Justina samego.
Samotność to coś czego Justin nie odczuwał od dobrych paru lat, nigdy nie był sam nigdzie. Zawsze był przy nim ktoś Kenny, Moshe, Alfredo, ktoś kto chodził z nim wszędzie, ale odkąd on i Selena zerwali zrobił się zgorzkniały i rozdrażniony i nikt nie chciał z nim przebywać. Nie winił ich za to, obecność innych irytowała go, po prostu czasem potrzebował chwili dla siebie, ale miesiące tej ,,chwili dla siebie’’ przerodziły się w samotność. Poczuł, że to czas, aby to wszystko odeszło. Tak tęsknił za Seleną bardziej niż myślał, ze będzie i to, to nadal bolało. To był jego pierwszy tak prawdziwy związek który tak wiele w nim zmienił. Zrobiłby dla niej wszystko, układał wszystkie swoje plany pod nią i kiedy wszystko było idealnie ona powiedziała ,, Justin nie mogę już tego ciągnąc’’ pamięta ten moment jakby to było wczoraj.
*Flashback*
- Najlepsza kurwa wycieczka w moim życiu! - Justin krzyknął do Alfredo, Ryan’a Good, Ryan’a, Chaz’a, Jaden’a i Kenny’iego kiedy przekroczyli próg jego domu - Serio chłopaki musimy to robić co najmniej raz w roku!
- W twoje urodziny, raz w roku ! Właśnie teraz - Alfredo powiedział śmiejąc się.
- Tak! Raz w roku tak jak Justina ma urodziny, Alfredo jesteś takie mądry! - Chaz chlapnął.
Wszyscy odwrócili się i spojrzeli na niego zakłopotanie, ale on był zbyt zajęty zapinaniem i rozsuwaniem zamka w bluzie.
Kiedy cała reszta rozeszła się po domu, Justin zauważył że coś się zmieniło. Nie było tu brudno tak jak zapamiętał to miejsce gdy wychodził, przecież sprzątaczka przychodziła tylko raz w tygodniu. Czegoś brakowała i kiedy zobaczył Selene schodzącą po schodach z walizka w ręce zdał sobie sprawę czego brakowało.
- Oh, um jesteś w domu - na jej twarzy pojawił się uśmiech - Byłam pewna, że przejeżdżasz jutro.
- Wróciliśmy wcześniej, chciałem zrobić Ci niespodziankę - Justin powiedział sceptycznie - Gdzieś się wybierasz?
Brwi Seleny uniosły się, zawsze tak robiła kiedy miała mu jakieś wieści do przekazania, zazwyczaj były to złe wieści. Oczy Seleny powędrowały na szóstkę przyjaciół Justina stojących tuż za nim.
- Um…
- Będziemy na zewnątrz, chodźcie popływać albo coś - Alfredo powiedział wypychając wszystkich tuż za szklane drzwi.
- Ale ja chciałem usłyszeć o czym będą rozmawiać - Chaz krzyknął na Alfredo gdy ten próbował go wypchnąć z pomieszczenia.
Alfredo posłał Justinowi szybki uśmiech i zamknął drzwi.
- Selena o co chodzi? Jedziesz na wycieczkę albo…-sam przerwał.
Coś w nim krzyczało, że Selena wcale nie jedzie na wycieczkę.
- Nie, Justin.. Ja odchodzę -powiedziała szybko - Przepraszam.
Złość uruchomiła się w Justinie natychmiastowo.
- JEST CI PRZYKRO! - warknął - Po prawie 4 cholernych latach wszystko co potrafisz powiedzieć to, to że Ci przykro?!
- A co powinnam powiedzieć, według Ciebie?! - Selena krzyknęła, robiąc się coraz bardziej zdenerwowana - Chcesz żeby powiedziała przykro mi Justin już Cię nie kocham, to nie jest to czego chce, to nie stało się dziś tak jest od co najmniej roku, a ja po prostu nie miałam odwagi żeby zostawić Cię wtedy. Tak, wiem jestem tchórzem za to, że odchodzę w ten sposób. Ale Justin naprawdę mi przykro, ja po prostu dłużej tak nie mogę - I właśnie po tych słowach odeszła, zostawiając Justina samego.
Jego przyjaciele stojący na zewnątrz słyszeli wszystko co przed chwilą się stało i gdy tylko weszli do pomieszczenia, zaczęli zadawać pytania.
- Co się właśnie do cholery stało? - Ryan zapytał.
- JB, czy ona zamierza wrócić?
- Hey, jest coś co mogę dla Ciebie zrobić? - Alfredo zapytał.
- Wynocha! - Justin wrzasnął, czując że wszystko w nim zaczyna się gotować.
- Justin - Chaz chciał coś powiedzieć.
- Wynocha! Po prostu wynoście się stąd i zostawicie mnie samego! - krzyknął po czym pobiegł schodami na górę.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Po tym zdarzeniu Justin nie był w stanie porozmawiać z kimś dłużej niż 10 minut bez chęci rzucenia mu się do gardła. Selena była ułatwieniem w jego życiu. Czymś niezmiennym w odróżnieniu do wszystkiego innego.
Ostatecznie Justin nie był w stanie brać udziału w wywiadach, bo to doprowadzało go do szału, sesje zdjęciowe stały się zbyt trudne, ponieważ nie był wstanie dłużej udawać szczęśliwego. W końcu Scooter zmienił wszystko Justin spędzał większość czasu na podróżach ze znajomymi, pisaniu piosenek i pracy w studiu. Jego zarozumiałość sprawiła, że nawet jego przyjaciele przestali dzwonić a on nigdy nie raczył zadzwonić do nich. Rozmawiał tylko z mamą gdy do niego dzwoniła, rozmawiali codziennie aż do momentu w którym przestał odbierać i w rezultacie dzwoniła tylko raz w tygodniu. Jedynymi osobami które miały z nim stały kontakt była Jazzy i Jaxon, jego dwa powody do radości, czuł że tylko oni mu w życiu zostali. Ale kiedy myślał nad tym co powiedział Jade, o tym, że powinna zmienić się dla rodziny zdał sobie sprawę, że sam powinien się zmienić. Po raz pierwszy od 6 miesięcy chwycił telefon i wykręcił numer przyjaciela, Ryan’a.
-Justin?
***
Było zimno, ale nie tak zimno jak wczoraj kiedy Jade chodziła po ulicy. Zawiązała szalik mocniej wokół szyi i zapukała do drzwi piwnicy.
- Kto tam? - ktoś wrzasnął z środka.
- Angel - krzyknęła swoje przezwisko. Wszystkie dziewczyny Slim’a miały imiona na A. Angie, Amanda, itp. Slim nazwał Jade Angel ponieważ jak miał w zwyczaju mawiać ,, jesteś jedną z moich najlepszych dziewczyn, jesteś moją dziewczyną. I nigdy przenigdy nie pozwolę, aby stało się coś mojemu Aniołkowi’’
-Angel? - facet otwarł drzwi wciągnął ja szybko do środka i przytulił - Co się stało, Slim do mnie dzwonił cały weekend, gdzieś ty była?
- Tu i tam. Byłam zajęta i zapominałam żeby sprawić telefon. Właśnie wracam, ale najpierw potrzeba mi małej pomocy. I przyszłam do Ciebie Bryan.
- Slim będzie mieć swoją laskę z powrotem. Dobra mów czego Ci potrzeba, a ja postaram się to jak najszybciej zdobyć i będziesz mogła iść. Jeśli Slim znowu zadzwoni nie powiem mu, że tu byłaś - Jade uśmiechnęła się.
- Wiedziałam, że mogę na Ciebie liczyć Bryan, dobra potrzebuje 10 paczek najlepszej jaką masz hero (nazwa heroiny) i mój drogi potrzeba mi tego natychmiast - powiedziała, kiedy poczuła że z jej ciałem coraz gorzej. Wszystko o czym była w stanie myśleć to to jak Justin trzymał ją w ramionach wczoraj i próbował uspokoić.
Bryan pokiwał głową.
- Mam wszystko czego potrzebujesz Angel. Więc w jaki sposób będziesz płacić - powiedział z nutką podtekstu seksualnego.
- W ten co zawsze - Jade zaśmiała się.
Tak to właśnie było, sex i heroina. On dawał jej heroinę,a ona uprawiała z nim sex.
Jade pociągnęła za sobą Bryan’a do jego sypialni i oboje opadli na łóżko. Bryan od razu włożył ręce pod jej spódnice i zaczął dotykać jej tyłka, Jade przyciągnęła go do siebie tak mocno, że ktoś obcy z całą pewnością stwierdziłby, że są kochankami. Całowała go zaciekle, rozpinając guziki jego koszuli, kiedy już uporała się z nimi rzuciła ją gdzieś na środek pokoju, przeniosła swoje pocałunki na jego tors. W tym czasie Bryan ściągnął większość ciuchów Jade i starał się odpiąć jej stanik. Dziewczyna przerwała pocałunki i szybko odpięła zamek w spodniach chłopaka i ściągnęła je z niego. Chwyciła jego bokserki po bokach i powoli zsunęła je na dół pozwalając im opaść gdzieś na końcu łóżka.
- Masz gumki? - zapytała, nie mogła pozwolić sobie zawracać głowę jakimiś chorobami albo co gorsza myślą o zajściu w ciąże.
Bryan przytaknął i wyciągnął jedną z szafki obok łóżka. Jade założyła mu prezerwatywę, a on po chwili wszedł w nią. W tym momencie jej mózg zaczął blokować wszystko co do niej dochodziło, to był jej mechanizm obronny. Nauczyła się tego po pierwszym roku gdy weszła do biznesu. Nie chciał pamiętać nic z tych rzeczy, bo dręczyły by ją koszmary. W tym czasie ona i Bryan zaczęli się ubierać, a on wsunął małą paczuszkę do jej stanika, Jade nie pamiętała oni jednego momentu z ich całej seksualnej przygody i to zadowalało ja w pełni, po prostu nie chciała nic pamiętać.
- Dzięki Bryan - powiedziała, zostawiając pocałunek na jego ustach i opuszczając jego dom, miała nadzieje, że nie będzie musiała już nigdy więcej tu wrócić.
buweyugiuwchebtwvyhjcdbchwuygicdburgy <3
OdpowiedzUsuńświetne jezu @biebahcatch
OdpowiedzUsuńPodoba mi się!
OdpowiedzUsuńCoś czuję, że Jade będzie miała przypał u Slim'a przez laski. Pewnie ją sprzedadzą za grama koki albo czegokolwiek. Na dodatek ucieczka jednej laski to luz, ale Roxy to już przesada ;cc
Dobra czekam na trzeci @storytellerfun