sobota, 17 sierpnia 2013

3. “I’ll tell you what’s about to be hard to find.... Your dead fucking body."

Nie było jej od prawie 3 i pół godziny i Justin zaczynał się martwić, powiedziała że zajmie jej to dwie godziny a wciąż jej nie było. Może zmieniła zdanie lub się zgubiła albo wróciła do domu i jej szef ją uwięził. Cała posiniaczona i poraniona, nie mógł powiedzieć, że byłby to miły widok. Kiedy zmartwienie przejmowała nad nim kontrole usłyszał pukanie do hotelowych drzwi.
Otworzył je i znalazł tam Jade i jeszcze jakąś dziewczynę stojącą za nią, obie miały małe torby. Dziewczyna wyglądała na dużo młodszą od Justin’a i Jade, a strach wyraźnie malował się na jej twarzy.
Jade spojrzała na Justina.
- Nie mogłam zostawić mojej ptaszyny.
*

- Wiem, że nasza umowa nie obejmuję dodatkowej osoby wlokącej się ze mną, ale nie mogłam jej zostawić. Na tym pieprzonym świecie nazywanym prostytucją Roxie była jedyną rzeczą lub jedyną osobą dla której mogłabym znaleźć trochę swojej troski. Plus ona jest zadziorna jak kurwa i nie przyjmuję odmowy do wiadomości - powiedziała Jade wpatrując się w świdrujące, zdezorientowane oczy Justina.
- Cóż druga Ty nie jest tym czego się spodziewałem, ale zgaduję, że przychodzi jako umowa wiązana. Cześć Roxie jestem....
- Justin Kurwa Bieber - powiedziała Roxie całkowicie wkurzona faktem, że stoi, że stoi przed chłopakiem, w którym kochała się od dziecka - przepraszam - przeprosiła szybko - lata temu marzyłam o tym żeby Cię spotkać, ale nigdy nie myślałam, że to odbędzie się to w taki sposób. 

Justin machnął do niej ostrożny uśmiech. 

- Zgaduję, że ja też nigdy nie myślałem o tym, że spotkam fana w ten sposób - wymamrotał ostrożnie.
- Więc - Jade zaczęła - mogłaby wejść, bo jeśli nie ja się nigdzie nie ruszam. Wrócimy do Slima robiąc to co robiłyśmy jakbyśmy nigdy nie wyszły i....
- Jade! - Justin przerwał jej szmer szybko - Oczywiście, że może wejść jeśli to znaczy, że przyjdziesz i będziesz z dala od tamtego miejsca wtedy to oczywiście. Czujcie się jak u siebie w domu, możecie jeść, używać wszystkiego. Roxie jeśli chciałabyś wziąć prysznic tam są dwie łazienki wkoło tu gdzieś. Mam jakieś biznesowe sprawy do załatwienia i muszę pogadać ze swoim szefem o tym, więc będę w pokoju studyjnym na dole gdybyście mnie potrzebowały. 

Jade i Roxie kiwnęły jednocześnie głowami. 

- O i Justin nie chcę być bezczelna ani nic, ale mam nadzieje, że lot nie jest zarezerwowany na późny, ponieważ ten wysoki przestanie niedługo działać - Justin kiwnął.
- Upewnię się co do tego - ruszył w stronę sali studyjnej chcąc rozpaczliwie znaleźć sposób by powiedzieć Scooterowi o tym całym bałaganie. 

Justin's POV 

Co do diabła on powie Scooterowi? "Hey Scoot cóż mam tutaj dwie prostytutki i mam ochotę przyjąć je, żeby zamieszkały ze mną, były częścią załogi i czegoś, więc tak". Sytuacja nie zamierzała pójść dobrze i była inna sprawa, którą Justin realizował, Roxie i Jade potrzebowały wiele pomocy, zwłaszcza, że Jade będzie spadać, po heroinie do czasu gdy wrócą do Los Angeles i będzie potrzebowała troski w ciągu najbliższych kilku dni. 

Pierwszą rzeczą jaką Justin potrzebował zarezerwować dwa dodatkowe bilety do Los Angeles. Zawsze mógł skorzystać z odrzutowca i robić mniej zamieszania. Uśmiechnął się lekko, spodobał mu się pomysł z odrzutowcem. Szybko zadzwonił do Randy'ego jego G5 pilota i poprosił go, aby maszyna była gotowa dla niego, aby mógł polecieć z powrotem do Los Angeles o 3 dziś po południu. Gdy załatwił wszystko z Randy'm, Justin podniósł słuchawkę po raz kolejny, aby wybrać numer Scooter'a i porozmawiać z nim o tym na co nie był przygotowany.

- Hej Justin co się dzieje? Wszystko gotowe na lot powrotny do domu? - zapytał niepewnie Scooter, nie wiedział w jakim nastroju był Justin i nie chciał go ustawić. 
- Hej Scoot, tak , więc nie mogę się doczekać powrotu. Ta ostatnia sesja w studio była świetna, mam już wiele rozplanowanych utworów i jestem gotowy, żeby wrócić i rozpocząć pracę. Słuchaj, dzwonię, żeby zapytać czy harmonogram był na, nie wiem, dwa, trzy tygodnie? 
- Czekaj, poznałeś dziewczynę czy coś?
- Czemu automatycznie o tym pomyślałeś?  - zapytał Justin starając się brzmieć na ciekawego, a nie niegrzecznego. 
- Cóż nie odbierz tego źle, ale brzmisz jakbyś był w dobrym humorze. Na prawdę w dobrym humorze, brzmisz jak stary Ty. Nowy York dobrze na Ciebie działa. Ale w każdym razie potrzebujesz więcej wolnego czasy czy...? - pozwolił sobie zadać pytanie.
- Niekoniecznie, właściwie miałem nadzieję, że moglibyśmy coś do niego dodać z powrotem, wiesz, że wpadliśmy kilka miesięcy temu. Z kilkoma miejscami oczywiście. O i mamy jedno, może dwa miejsca pracy w zespole? - powiedział szybko Justin.
- Musiałeś spotkać dziewczynę! Co masz na myśli mówiąc o dodaniu do harmonogramu? I jeśli ktoś lub ktosie szukają pracy jestem pewien, że znajdziemy coś dla nich. O co w tym wszystkim chodzi?

Justin westchnął. Nie mógł dłużej ukrywać całej tej sytuacji przed Scooterem, nadszedł czas by przejść prosto do prawdy i powiedzieć mu co się dokładnie dzieje. 

- W porządku, na pewno chcesz to wiedzieć? - Justin zawahał się. 
- Kurwa tak, dawaj Justin nie mam całego cholernego dnia!
- Okey Jezu! Spotkałem dziewczynę, ale to nie jest to o czym myślisz. Ostatniej nocy po mojej sesji w studio z Tricky, trochę zgubiłem drogę do hotelu i w rezultacie znalazłem się w niezbyt przyjemnej części Nowego Yorku. Podczas, gdy jechałem tamtędy, zobaczyłem dziewczynę w krótkiej spódnicy, jasnych czerwonych szpilkach i praktycznie w niczym więcej...
- Justin nie wiem dokąd ta historia zmierza - przerwał Scooter.
- Cicho, zaraz się dowiesz. Jak już mówiłem widziałem dziewczynę i zatrzymałem ją. Chodzi o to, że na dworzu było około 20 stopni, a ona była ubrana w nic. Więc spytałem jej czy nie potrzebuje noclegu, wiesz, aby wydostać się z zimna co nie. Oczywiście zaprotestowała kilka razy, ale w końcu się zgodziła, żeby wrócić ze mną do hotelu. 
- Justin co do kurwy, to nie jest jak Ty...
- Nie Scooter to nie jest tak! Po prostu się zamknij, aż skończę! - zażądał Justin - Więc zawiozłem ją do mojego hotelu i pozwoliłem jej wziąć prysznic, zrobiłem dla nas trochę grillowanego sera, a później pogadaliśmy. To wszystko co zrobiliśmy, całą noc póki nie usnęła. Nazywa się Jade i pochodzi z LA. Tak Scooter ona jest, cóż była prostytutką, ale ta dziewczyna, nie wiem co z nią jest stary, ale muszę jej pomóc. I tak jakby powiedziałem jej, że może zamieszkać ze mną i pracować dla mnie dopóki nie stanie na nogi. 
- CO ZROBIŁEŚ?! - krzyknął Scooter - Justin, nie, nie, nie, nie kurwa sukin...nie Justin. Nic nie wiesz o tej dziewczynie, ona może Cię dopaść, może być niebezpieczna i nie lubię tego. Plus co do cholery masz zamiar powiesz tabloidom? Oni będą żyli tym i Twoja kariera się skończy. Albo będę musiał zrobić cholernie dużo kontrolować, żeby to naprawić jak ostatnio.
- Scooter nie możesz mówić mi co mam robić. Mam już cholerne 21 lat. Już powiedziałem jej i jej przyjaciółce Roxie, że jest okey. To dobra rzecz, to jak bycie dobroczynnym. Pomyślałem, że Cię w to wtajemniczę. I mam nadzieję, że mój grafik nie będzie napięty, ponieważ Jade będzie potrzebować mojej pomocy przez najbliższe kilka tygodni. Proszę Cię tylko o wsparcie Scooter, czuję, że to dobrze mi zrobi. 

Justin usłyszał głębokie westchnięcie Scootera na drugiej linii.

- Nie powiem, że mi się to podoba, że zamierzam ją przyjąć czy, że ją akceptujemy, ale w porządku Justin. Po pierwsze Twój harmonogram będzie lekki przez trzy tygodnie to wszystko co mogę Ci dać. Musimy rozkręcić ten album. Większość Twojego czasu będziesz spędzać w studiu, ale zamierzam rozpocząć rozmowy na temat harmonogramu, wtedy będą sesje zdjęciowe i niedługo zamierzamy uderzyć w promocję, a to jest ciężkie jak skurwysyn. Dużo pracy będzie wykonywana w domu w studiu, ale zmuszę Kayle do wysłania pełnego harmonogramu tego co mamy do tej pory do Twojego domu. Jeśli chodzi o miejsce pracy dla dziewczyn to porozmawiamy o tym za kilka tygodni, dobrze? Muszę złapać samolot do Atlanty, ale Kenny będzie na lotnisku, żeby was odebrać. Wyślij mu informacje.
- W porządku, spoko. Dzięki Scooter, serio.
- Oh i Justin - powiedział Scooter zanim się rozłączył.
- Tak?
- Dobrze mieć Cię z powrotem Kidrauhl.

Jade's POV:

Jade latała samolotami obsługując je przez większość czasu w jej życiu* i za żadnym razem nie był to prywatny odrzutowiec tak piękny jak ten jeden, który stał przed nią.
- Podoba Ci się? - Justin uśmiechnął się w chłopięcy sposób, gdy dziewczyny podniosły wzrok z respektem na jego odrzutowiec - To G550, najlepszy w swojej klasie. Jest tak gładki, że prawie nie czujesz, że lecisz! - Justin złapał dłoń Jade i Roxie - Chodźcie i zobaczcie wnętrze!

Jade szła za Justinem i Roxie dysząc lekko w chwale, gdy weszła na pokład. To było cudowne, jedna z najbardziej luksusowych rzeczy jaką kiedykolwiek widziała i nie mogła uwierzyć, że była w jego obecności.

- W porządku, więc kanapy są tutaj wzdłuż, łóżka są z tamtej strony, a sypialnia jest z tyłu. Łazienka jest za ostatnimi drzwiami po prawej, tam jest lodówka, mikrofalówka i kuchenne coś po lewej - powiedział Justin, wysyłając Jade i Roxie do konsternacji** - W każdym razie usiądźcie drogie panie. Zaraz startujemy.

Przyszło przebiegło gładko. Samolot wystartował z Nowego Yorku i Jade starała się zostawić tam wszystkie swoje zmartwienia. Roxie zapadła w niespokojny sen, a Justin pracował nad czymś na swoim laptopie, głośny Dr. Dre Beats rozbrzmiewając w jego uszach. 
Jade zgadywała, że nad czymkolwiek pracował było to związane z muzyką, więc postanowiła mu nie przeszkadzać. Ale w momencie, gdy zdecydowała się wyjrzeć przez okno i spojrzeć na niekończące się mile chmur,ogarnął ją strach.
Jako dziecko Jade kochała wysokości, roller coastery, mosty i wszystko co było bliskie nieba, ponieważ pragnęła się tam znaleźć. Ale jeden fatalny dzień pozostawił ją z lękiem wysokości do końca życia. 

*Dwa Lata Wcześniej*

Wiedziała, że Slim potrafił być szalony, wściekły i nie było niczego co mogłaby z tym zrobić. Przedostała się przez każdy jeden pomysł w swojej głowie i nie byłą w stanie naprawić tego co zrobiła, musiała po prostu zaakceptować konsekwencję. Gdy weszła tylnymi drzwiami do domu Slima rozglądała się jak oszalała szukając go wzrokiem. Gdy zobaczyła, że nie ma go nigdzie w pobliżu, by mógł usłyszeć, że weszła do domu, trochę się rozluźniła. Może go nie było. Powoli pokonywała drogę w dół wąskich schodów, by zobaczyć, że żadnej z dziewcząt nie było w domu, było około drugiej nad ranem oczywiste,że żadnej z nich nie było tutaj. Jade położyła swoją torebkę na materacu, zdjęła swoje kolczyki i położyła je na stoliku nocnym. Gdy była w trakcie wykonywania tych czynności poczuła, że ktoś ją obserwuje, instynktownie odwróciła się.

- AH! - zawołała, gdy zobaczyła Slim'a opierającego się o ścianę przy schodach z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Gdzie byłaś Aniele, jesteś trochę spóźniona z powrotem - powiedział chłodno Slim, szarpiąc się z obcym przedmiotem w rękach.
- Słuchaj Slim chodziło o...
-Nie masz moich pieniędzy prawda Angel? Masz uszy tu i tam wiesz, zawsze wiem co i gdzie robicie. Więc nawet nie myśl o okłamaniu mnie.-Jade przetarła czoło.
-Nie nie mam twoich pieniędzy Slim, ale odzyskam je.
-Dlaczego ich nie masz?-syknął Silm, a furia pokazała się w jego oczach.
-Zgubiłam je.-powiedziała szybko, nie chciała by wiedział, że wydała je.
-Ehh..-Slm krzyknął, a dźwięk jaki wydał przypomniał ten z gier.- Zła odpowiedź.-chwycił ją za włosy.
-Czy nie mówiłem Ci suko, żebyś nie okłamywała mnie!-  podszedł z nią do schodów, ciągnąc za jej długie ciemne włosy.
-Slim zaczekaj, proszę nie!-Jade błagał, starając się nie pokazywać strachu.
-Zamknij się suko! Nawet nie próbuj mnie błagać. Okłamałaś mnie i wiesz co o tym myślę. A ja nie bawię się swoimi ze pieniędzmi.-przeciągnął ja przez cały dom, aż straciła orientacje gdzie się znajduje.W końcu upadłą na zimną ziemie, gdy Slim puścił ją gdy znaleźli się na zewnątrz. Rozglądnęła się dookło i zdała sobie sprawę, że są na dachu. Jade zdała sobie sprawę, że jej strach osiągnął maksymaly poziom i zaczynała panikować.
-Slim proszę, nie. Obiecuje oddam wszystkie pieniądze! Proszę, puść mnie, zaraz je zdobęde. Slim wiesz, że zawsze byłam dla ciebie dobra.
Zanim skończyła mówić, Slim chwycił ją za włosy i podszedł z nią na skraj dachu gdzie bez trudu widziała skley i jeżdżące 
samochody.
-Nie Slim proszę!-jej krzyk rozniósł się w nocnym powietrzu, ale nikt nie mógł jej usłyszeć.
-Co zrobiłaś do cholery z moimi pieniędzmi?-Slim warknął.
-Zgubiłam je, mówiłam Ci.
Rozluźnił uścisk i przyłożył jej twarz do ziemi, a z jej ust wydobył się krzyk.
-Dobra,dobra! Potrzebowałam małej pomocy, a Bryan'a nie było, a ja naprawdę tego potrzebowałam, potrzebowałam tego przed powrotem tutaj po część pieniędzy które zarobiłam. Przepraszam Slim, przepraszam i przysięgam, że jeśli mnie puścisz to nigdy więcej się nie powtórzy. Nigdy!- Jade szlochała, a ciepłe łzy spływały po jej policzkach, ale zanim zdążyły uderzyć o ziemie dwadzieścia pięter niżej rozpływały się w ciepłym nocnym powietrzu. Slim szarpnął ją za włosy i rzucił gdzieś na środku dachu, po czym uderzył ją w policzek.
-Nie waż się nigdy więcej brać moich pieniędzy Angel, słyszysz mnie suko?
-Tak Slim.-powiedziała cicho, po czym wytarła krew ze swoich ust.
-Dobrze, a teraz zabieraj stąd swój tyłek i oddaj mi wszystkie pieniądze które masz. Plus twoja ,,małą pomoc'' to Cię może czegoś nauczy. Nie zadzieraj ze mną Angel, bo jestem najgorszym skurwielem jakiego znałaś. Nie zapominaj o tym.
~Koniec
Kiedy myślała o tym jak wysoko w powietrzu się znajduje, Jade zaczęła hiperwentylacje na samą myśl o tym że samolot może spaść, upadek z trzydziestu do pięćdziesięciu stóp nad ziemną wydawała się o wiele straszniejszy niż ten z dachu domu Slim'a. Justin spojrzał na Jade, która wypatrywała się w okno, miała szeroko otwarte oczy z których można było odczytać jedną rzecz, panike.
-Jade.-Justin szepnął i podszedł do niej, położył rękę na jej ramieniu Jade drgnęła i przytuliła się do niego.
-Jesteś tak str-stra-strasznie wysoko!-zaczęła płakać.
-Masz lęk wysokości?
-Tak.-pisnęła.-Co jeśli się rozbijemy, jesteśmy jakieś 50 tysięcy stóp nad ziemią. Justin jedyne co widzę to chmury nic więcej.
-Jade wszystko będzie dobrze. Chodź usiądź koło mnie, wyglądasz na wyczerpaną. Nie chcesz się chwile przespać?
-Nie dam rady.-Jade szepnęła.-Która godzina?
Nagle Jade zaczęła odczuwać mdłości i dreszcze, a jej ciało zaczęło się trząść.
-Coś koło 6, jeszcze jakieś 3 godziny drogi do LA, Dlaczego pytasz? Wszystko dobrze, nie wyglądasz zbyt dobrze.
-Nie mogę zasnąć  bo źle się czuje. A źle sie czuje, bo nie śpię i mam grypę. Oprócz tej grypy czuje się tak jakbym miała jeszcze grypę żołądkową. Wiesz to taka grypa którą łapiesz w środku zimy.
-Mogę cokolwiek dla Ciebie zrobić?
-Dreszcze.-powiedziała, a jej zęby zaczęły szczękać. Samolot przekręcił się w lewo i potem w prawo, Jade poczuła jak nadchodzi fala nudności.-O Boże.-powiedziała po czym pobiegła w stronę łazienki którą Justin pokazał jej wcześniej.
Jej pusty żołądek falował, był jak tsunami ponownie poczuła jak fala nudności nadchodzi, myślała, że nigdy nie skończy wymiotować.
-Jade wszystko w porządku?-Justin zapytał sprzed drzwi, nie chcąc naruszać jej prywatności.
-Um, mhm.-powiedziała gdy poczuła, że jej brzuch uspokoił się, a ona mogła spokojnie wziąć oddech.
Powoli wstała i przepłukała buzie wodą i wpatrywała się w swoje odbicie w lustrze. Wiedziała, że wyglądała tak źle jak się czuła. Była blada jak ściana, a jej twarz była opuchnięta, w jej oczach nadal były łzy. Miała spierzchnięte usta i już nie wyglądała jak dziewczyna z Los Angeles. To była Angel, dzieczyna którą stworzył Slim, dziewczyna która zniszczyła Jade.

Justin’s POV:

Kiedy Jade wyszła z łazienki jedyną rzeczą jaką zrobił Justin było wzięcie jej na ręce i zaniesienie do sypialni, gdzie mogli spokojnie położyć się na łóżku. Przesunął kołdrę na łóżku i położył się na nim i przyciągnął Jade do swojej piersi.
-Co robisz?-zapytała.
-Pocieszam Cię, a teraz cicho i próbuj zasnąć. Wiem, że mówiłaś, że nie dasz rady, ale spróbuj.
-Możesz mi coś zaśpiewać?-zapytała łagodnie.
I know it's hard baby, to sleep at night
Don't you worry
Cause Everything's gonna be alright, ai-ai-ai-aight
Be alright, ai-ai-ai-aight
Through the sorrow,
And the fights
Don't you worry,
Cause everything's gonna Be Alright,ai-ai-ai-aight
Be Alright,ai-ai-ai-aight..

Zanim zdążył się zorentować oczy Jade powoli się zamykały, aż w końcu zasnęła, a jej oddech wrócił do normalnego.
Mimo tego, że wyglądała prawię jak anorektyczka, miała blizny i siniaki była naprawdę piękna. Miała idealnie gładką skóre i jedne z najpiękniejszych brązowych oczu i ciemne włosy, była dla niego idealna. 
Ponieważ wszystkie jego okulary przeciwsłoneczne były starannie spakowane w walizce, jedyne co mógł zobaczyć to blaski aparatów fotograficznych kiedy Kenny prowadził jego, Jade i Roxie z lotniska LAX.
-Czego oni chcą?-Jade szepnęła do ucha Justina. Starając sie nie krzyknąć na wszystkich żeby zeszli do cholery z ich drogi.
-Moje zdjęcie, twoje spojrzenie.Jesteś pierwszą dziewczyną z jaką mnie widzą od pół roku. Będziesz na pierwszych stronach gazet przez najbliższe parę dni. Nie podnoś głowy w górę  patrz cały czas w dół i nie puszczaj mojej ręki, Ok? Nie chce Cię zgubić gdzieś na tym lotnisku.
-Ok.-dziewczyna odpowiedziała. 
Justin miał racje, jej twarz będzie na pierwszych stronach gazet, wszędzie, również w Nowym Yorku i może trafić do rąk Slim'a najniebezpieczniejszego faceta w NYC.

Slim's POV:
- ONA JEST W DRODZE DO LOS PIEPRZONEGO ANGELES. ERIC MYŚLAŁEM, ŻE MASZ TO GÓWNO POD KONTROLĄ?! - Slim krzyknął w twarz jednego z wielu jego pracowników. 
- Miałem, znaczy mam. Po prostu zgubiliśmy ją jak stąd wyszła. Ale odkąd wiemy, że jest w Los Angeles nie powinna być trudna do znalezienia. 
- Powiem Ci co może być trudne do znalezienia  - Slim uśmiechnął się szyderczo.
- Co to szefie? - Eric przełknął ślinę.

- Twój pieprzony trup... - i dźwięk wystrzału napełnił cały dom, krew bryzgnęła na ścianę z tyłu, gdy ciało Erica  upadło bezwładnie na podłogę. Slim podniósł zdjęcie z podpisem "Angel" z lotniska LAX - i Twój też, gdy położę swoje pieprzone ręce na Tobie.




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*mowa tam o tym, że prostytuowała się dla klientów w samolocie
** konsternacja - stan osłupienia 
hej, hej! przepraszam, że tak późno dodaję ten rozdział, ale nie miałam czasu, aby usiąść do kompa, ani, aby zabrać się za tłumaczenie, ale już jest. mam nadzieję, że przypadł wam do gustu. co o nim sądzicie?
@soodrew
@Onlly_me

5 komentarzy:

  1. boskie *o* jezu, cvxjwegvcjvwvcurve

    OdpowiedzUsuń
  2. jest cudowny, miło, że postanowiłaś tłumaczyć @biebahcatch

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie chce być nie miła ale czy Mogłabyś nie tłumaczyć tego ff w trzeciej osobie bo dziwnie się czyta kiedy jest napisane np. Justin`s pov kiedy to on powinien opisywać to co między innymi czuje a nie trzecia osoba. :). A co do rozdziałów są świetne i ciekawe. Z GÓRY DZIĘKUJE :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej... To opowiadanie jest cudowne :) od teraz będę je czytać, ale mam prośbę... Widzę, że kiedyś tłumaczyłaś bloga http://ego-justinbieberfanfiction.blogspot.com/... I przestałaś, bo ktoś inny go tłumaczy. Widzisz, ta autorka od dwóch miesięcy nie dodaje rozdziału.. Może mogłabyś tłumaczyć to dalej? nie umiem angielskiego, a tak się wkręciłam..

    OdpowiedzUsuń